Generalnie uważam, że jest to dobry aktor młodego pokolenia, ciekawie interpretuje, zwraca na siebie uwagę, ale, na Boga!, tak mnie denerwuje jego mimika, że nie mogę się skupić na filmie. Tak było w "Verze Drake" i w "Życiu ukrytym w słowach". Nawiązując do tego ostatniego, jego monolog o małżach i sensie jego pobytu jest dla mnie katorgą.